CEEC Babolna 2004

Nie taki diabeł straszny....
27 kwietnia wieczorem sześciu kopytnych pasażerów Wielkiego Wozu opuściło Klub Jeździecki "Solec" w Bieruniu i udało się w kierunku osławionej węgierskiej stadniny Babolna. Przed Cyrylem (Beata Dzikowska), Black Fable (Alicja Napióra), Forsycją (Anna Maksimowicz), Ekusko (Patrycja Bereznowska), Wiatrakiem (Marek Zając) i Wellfare (Tomasz Tura) postawiono trudne zadanie: zmierzyć się z wyhodowanym w Babolnej szczepem Shagya, a także innymi końmi węgierskimi, austriackimi, niemieckimi, czeskimi oraz francuskim.
Po 14 godzinach podróży konie dotarły na miejsce bez żadnych problemów. Miejscowość Babolna jest położona 30 km na wschód od Gyor i niecałe 100 km na zachód od Budapesztu, blisko granicy ze Słowacją. Państwowa stadnina w Babolnej jest jedną z nielicznych, które zajmują się hodowlą koni arabskich od blisko 200 lat. Powstała w 1789 roku, na polecenie cesarza Austro-Węgier Józefa II. Pieczę nad ośrodkiem, który miał się zajmować hodowlą i trenowaniem koni do celów wojskowych, sprawował kapitan kawalerii József Csekonics. Podczas bitwy nieopodal Gyor armia napoleońska spaliła budynki, które odbudowano ok. 1810-20 roku. Od 1816 roku w stadninie kryto tylko ogierami arabskimi, co oznacza, że pochodząca z tego miejsca linia arabska jest tylko o ćwierć wieku młodsza od szacowanej daty powstania rasy pełnej krwi angielskiej (1793 rok).
Szczep Shagya powstał w 1836 roku, kiedy w stadninie zaczął stanowić//tu wyraźnie czegoś brakuje, przywieziony z Syrii, protoplasta rasy o tym imieniu. W 1978 roku zatwierdzono nazwę Shagya dla koni arabskich wyhodowanych w Babolnej. Konie te prezentują nieco odmienny typ niż nasze oo. Są wyższe, bardziej masywne, zazwyczaj maści siwej. Są też bardzo wszechstronne, z powodzeniem startują w konkurencji skoków, ujeżdżenia, powożenia, rajdów długodystansowych oraz powożenia długodystansowego. Ciekawostką jest to, że w stajni ogierów czołowych znajduje się ogier, którego ojcem jest nasz Europejczyk.
Podstawę stadniny stanowi 12 ogierów czołowych i 61 klaczy (wszystkich koni jest ok.250). Najbardziej cenione są konie arabskie z egipskim pochodzeniem. Stadninie podlega także ośrodek hodowli koni pełnej krwi angielskiej (Diospuszta).
Raz w roku organizowane są międzynarodowe zawody w skokach CSI*, w zeszłym roku w konkursie Grand Prix startowało 50 jeźdźców z 5 krajów (także Egiptu).
Teren przygotowany pod odbywającą się co roku Międzynarodową Wystawę Rolniczą stał się zapleczem (stajnie, sanitariaty, camping) eliminacji do Pucharu Europy Centralnej w Rajdach Długodystansowych oraz Międzynarodowych Zawodów w Powożeniu Długodystansowym (2x80 km).
Byliśmy jedną z pierwszych ekip, które przyjechały na zawody, było więc mnóstwo czasu na rekonesans, zapoznanie się z terenem, trasą oraz zwiedzanie stadniny.
Organizacja zawodów była dobra, córka szefa węgierskiego rajdownictwa Zsuzsi Banyai, która była odpowiedzialna dosłownie za wszystko, dwoiła się i troiła, aby wszystkim dogodzić. Na szczęście świetnie mówi po angielsku, a na Węgrzech dość trudno znaleźć taką osobę. W momencie przybycia oficjeli z ramienia FEI wszystko okazało się prostsze. Odprawa techniczna odbyła się w sali teatralnej stadniny. Dr Juliette Mallison podkreśliła, że najważniejsze jest dobro konia, którego ona w trakcie zawodów będzie strzec najbardziej. Pani Juliette, jak zwykle, była dla wszystkich przychylna i tryskała humorem, a dodatkowo tego dnia obchodziła urodziny.
Nasze konie zaaklimatyzowały się bez problemu i oddawały się spacerkom w ręku i pod siodłem aż do dnia zawodów. Stajnia była pilnowana przez stewardów od 22 do 6 rano.
Przegląd naszych koni przebiegł bez żadnych zastrzeżeń ze strony Komisji Weterynaryjnej. Trasa rajdu, prawie zupełnie płaska, prowadziła przez łąki, posadzone w rządkach lasy liściaste, osady oraz wzdłuż malowniczego jeziorka. Podłoże piaszczyste, na łąkach elastyczne, miejscami podmokłe, drogi wysypane żółtym tłuczniem, około 10% asfaltu.
Zrezygnowano z trasy w linii prostej i oznaczono dwie pętle: 20 km i 40 km. Każdego dnia najpierw była do przejechania pętla 40 km, a potem 2x20km, po każdej pętli bramka weterynaryjna. Trasa była dobrze oznaczona (40 km czerwony kolor, 20 km żółty), wyznaczono kilka punktów serwisowych oraz 2 punkty pojenia koni (przygotowano pojemniki z wodą). Pole serwisowe każda ekipa odgradzała sobie taśmami, dla powożenia wyznaczono oddzielne.

Przed startem na 2x80 km odbyło się uroczyste otwarcie zawodów, w którym naszą ekipę reprezentowały Cyryl, Forsycja i Black Fable, reszta już grzała silniki do startu za godzinę. Nasi reprezentanci na 80 km zachowywali się podczas ceremonii tak, jakby już chcieli wystartowaćJ (i nie chodzi tu bynajmniej o jeźdźców). W czasie dwóch dni zawodów na hipodromie odbywały się zawody w powożeniu dwójkami, kadryle, pokazy koni andaluzyjskich i wiele innych.
Po starcie na 2x80 km od razu szybkie tempo nadaje Cecile Totain z Francji na kasztanowatej angloarabskiej klaczy oraz Belinda Hitzler. Niemiecka zawodniczka Klaudia Al Samarraie na początku zostaje daleko w tyle, potem bardzo zwiększa tempo, co powoduje eliminację jej konia po 60 km. Po pierwszym dniu zmagań Tomek trzeci, Marek siódmy, a Patrycja dziesiąta, wszyscy w świetnych humorach.
Następnego dnia emocje sięgają zenitu - rozstrzygnięcie zawodów na dystansie 2x80 km, do tego trzy nasze konie startują na 80 km, a na trasie powożący, serwisowe samochody, zawodnicy z dwóch konkursów. Najpierw od 6.30 startują konie do drugiego etapu 2x80km, według kolejności z dnia poprzedniego. O godzinie 8 rozpoczynają się zawody na dystansie 80 km.
Wiatrak, Ekusko i Wellfare przechodzą rekontrolę bez żadnych zastrzeżeń.
Od drugiej bramki rekontrola obowiązuje 10 minut przed startem. Właśnie na rekontroli po 140 km odpada na kulawiznę Welcia, Wiatrak i Ekusko jadą dalej. Na ostatniej bramce kuleje koń zawodniczki niemieckiej Belindy Hitzler, zwycięża Cecile (tempo 16.438), a my czekamy na Marka i Patrycję. Mniej więcej 10 minut po przyjeździe czeskiej juniorki Kateriny Kysela ( tempo 14.71) rozgrywa się nieoczekiwany finisz między Markiem a austriacka zawodniczką. Wiatrak kończy zawody na trzecim miejscu (tempo 14.45). Niecałe 15 minut później pojawia się Patrycja i po przejściu bramki kończą z Ekuskiem na piątym miejscu (tempo 14.12).
Na dystansie 80 km po pierwszych 40 km zostaje wyeliminowana Forsycja z powodu kulawizny, po 60 km z tego samego powodu Black Fable. Zawody kończy Cyryl pod Beatą Dzikowską tempem 14.198 km/h, plasując się w klasyfikacji ogólnej na piątym miejscu.
Okazało się jednak, że klasyfikacja juniorów i seniorów jest oddzielna, więc nasi zawodnicy odebrali dyplomy odpowiednio: Marek za drugie, Patrycja za czwarte oraz Beata za czwarte miejsce. Uroczyste zakończenie odbyło się w zabytkowej krytej ujeżdżalni, obowiązkowo z końmi. Wieczorem był czas na refleksje, odpoczynek, dobrą kolację oraz degustację węgierskiej specjalności, która dojrzewa na południowych zboczach gór Zempleni. Do unikatowego w Europie Arboretum oraz parku poświęconego pamięci sławnych koni wybrali się tylko niektórzy, więc może oni napiszą o swoich wrażeniach.
W poniedziałek przed południem koniki obejrzał lekarz weterynarii i stwierdził, że ich stan zdrowia pozwala na transport. Wsiadły więc do Wielkiego Wozu i po 10 godzinach podróży (granice były już otwarteJ) dotarły do Bierunia.
Atmosfera w naszej ekipie od początku do końca była bardzo dobra, oby więcej takich wyjazdów! Karty weterynaryjne wszystkich koni dr Andrzej Bereznowski przekazał do PZJ.

Katarzyna Żukiewicz



Copyright by www.endurance.pl Wszelkie prawa zastrzeżone

| Wstecz | | Webmaster | Strona główna