Starzy ?wyjadacze? to wiedzą a reszta być może nie. Więc pozwalam sobie zwrócić uwagę na kilka rzeczy mających istotny wpływ (moim zdaniem) na wyniki uzyskiwane przez konia.
1.Rozgrzewka przed startem.
Często widzę jak po okrzyku sędziego ?start? zawodnik wyprowadza konia ze stajni. Niektórzy wyprowadzają wcześniej ale i tak ograniczają się do prób wsiadania na zdenerwowane zwierzę, przytrzymywane przez luzaków, którzy po starcie zwalniają karabinki uwiązów a koń goni na oślep bez żadnej kontroli. Są też tacy, którzy są zdania, że postępować trochę wystarczy ?a rozgrzeje się na pętli?.
To prowadzić może tylko do jednego ? kontuzja.
Pamiętajmy o rozgrzewce!. To podstawa każdego sportu. Można przecież poświęcić 30 min. na przygotowanie konia do startu. I nie chodzi tu o zmęczenie poprzez przegalopowanie 15 minut żeby ?para zeszła?. Podstawa to gimnastyka, rozluźnianie, często uspokojenie. Jest to bardzo proste ale wymaga choćby małych podstaw ujeżdżenia.
2. Ujeżdżenie.
Uczmy się jeździć! Biedny koń, którego jeździec nie ma pojęcia o podstawach. I nawet najlepszy jeśli ma ?Coś? a nie jeźdźca na grzbiecie, nie da rady. Moim zdaniem, każdy z zawodników musi umieć przejechać konkurs L (100cm dla niewtajemniczonych) w skokach i P w ujeżdżeniu. I to nieprawda, że rajdy skoki i dresaż to trzy, nie mające nic wspólnego ze sobą konkurencje jeździeckie.
3. Trening
Spotykam się z treningiem typu 10 min. stępa, 15 min. kłusa, 10 min. galopu itd. I nie ważne, że stęp wypada na pięknej piaskowej prostej a galop na kamienistej drodze. Ważne żeby trzymać się planu. Czasem leje i jest zimno ale nic to, dziś przecież 3 godz. terenu bo tak stoi w rozpisce. Starajmy się uelastyczniać nasze plany treningowe i dostosowujmy je do tego na co akurat pozwalają nam warunki. Wiadomo, że opracowania na temat treningu są robione przez osoby mające doskonałe warunki do jego prowadzenia lub co gorsze, przez wybitnych teoretyków. Lepiej dla kondycji i samopoczucia konia będzie zamienić 3 godz. w deszczu i błocie na gimnastykę pod dachem lub w razie jego braku krótki spacer w siodle.
4. Kondycja to nie wszystko.
Nikt nie mówi o stresie jaki koń przeżywa podczas zawodów. Począwszy od wejścia do przyczepy, poprzez transport (często wielogodzinny), nowe otoczenie, skończywszy na samym starcie. Pozwólmy zwierzęciu się zaaklimatyzować na terenie zawodów jeśli nie dzień to przynajmniej pół a nie prosto z przyczepy na przegląd. Ćwiczmy wchodzenie i wychodzenie z przyczepy i nie w dniu wyjazdu ale dużo częściej.
Starty, starty i jeszcze raz starty. Jeśli mamy stresującego się konia to nie dobijajmy go podnoszeniem poprzeczki dystansu, stosując zasadę jak się zmęczy to będzie spokojniejszy. Tylko przez częste oswajanie go z nowymi sytuacjami możemy ograniczać straty energii wywołane stresem. Korona z głowy też nam nie spadnie jeśli linię startu przekroczymy 10 min po wszystkich.
5. Start.
Krótko bo to oklepany temat. Presja wyniku to ogromny wróg młodego konia i mało doświadczonego jeźdźca. Nie porównujmy się z innymi ale ze sobą, wtedy będziemy wiedzieli jak się rozwijamy i to nam da zadowolenie i bodziec do dalszej pracy.
6. Sprzęt
Napierśniki, wytoki, munsztuki, hackamore ? pomoce bardzo często używane moim zdaniem tylko dlatego że są i ładnie wyglądają. Część koni młodych i trudnych pewno ich wymaga na początku ale regułą powinno być wycofywanie ?wynalazków? jeśli tylko się da. Należy dążyć do współpracy z koniem a nie do panowania nad nim. Dla niewtajemniczonych dodam, że hackamore, dość często stosowane, jest jednym z brutalniejszych kiełzn i należy uważać, gdyż przy mocnym szarpnięciu można złamać koniowi nos.
6. Chłodzenie
Zanim zaczniesz lać wodą biednego konia sprawdź tętno .Odnoszę wrażenie, że lanie wodą to nieodłączny atrybut rajdowca . Dawno, dawno temu Weterynarze. na krótkich szkoleniach przy okazji zawodów, mówili ?nie chłodzić konia, chłodzić krew. Czyli przednie nogi do wysokości nadgarstków, tylne do stawów skokowych. Szyję można ale nie lać tylko założyć mokry ręcznik.? Widać teraz inne konie.? Nie lać po mięśniach bo to prowadzi do nieodwracalnych zmian i może bardzo źle się skończyć.? Widać teraz inne konie. Proponuję fanom lania bez pamięci przebiec sobie dystans 10 km i poprosić o 3 wiadra zimnej wody na głowę. W najlepszym przypadku skończy się to okrzykiem bólu i przerażenia. Nie jestem ekspertem i proszę mnie poprawić jeśli błędnie myślę ale oblewanie zimną wodą (najlepiej z lodem) całego konia powoduje tzw. szok termiczny, którego jednym z efektów jest szybki spadek tętna. Spadek, który nie ma nic wspólnego z kondycją, po prostu reakcja organizmu na chłód. Ile takich reakcji jest w stanie wytrzymać koń?
Na krótkim dystansie (L,P) tętno konia w zdecydowanej większości jest bardzo bliskie wymaganego, wystarczy minuta dwie spokoju i na bramkę. Zawodnicy i luzacy robią jednak wszystko żeby przypadkiem nie spadło. Wszyscy po przejściu przez konia linii mety wpadają w jakiś amok, 5 osób ściąga siodło, 5 próbuje konia napoić, 5 leje konia wodą po wszystkim , 5 zakłada derkę, no i 5 zaczyna mierzyć tętno. A przerażony koń robi wszystko żeby stamtąd uciec. Oczywiście przesadzam ale tak to często wygląda. Jeśli koń tylko na zawodach widzi derkę i wiadro z wodą to lepiej dla tętna będzie postępować go chwilę i dać mu po prostu ochłonąć a nie dodatkowo denerwować. I najlepiej na bramce nie przejmujmy się koniem, uspokójmy siebie. Nie powtarzajmy na ślepo podglądniętych u zawodowców czynności bez próby ich zrozumienia. Często wykonywanie ich jest podporządkowane innym priorytetom nie zawsze idącym w parze z dobrem konia.
6. Słuch
To moim zdaniem najważniejsze u każdego rajdowca.
Uczmy się słuchać konia, bo to on nam mówi kiedy coś go boli, kiedy nie ma dnia, kiedy jest ok., a kiedy tak dobrze że można góry przenosić. To bardzo trudna umiejętność. Ciężko odróżnić konia zmęczonego od zniechęconego, uciekającego przed czymś, od prącego do przodu. Tego wszystkiego należy się nauczyć. Więc jak już pisałem starty, starty, starty. I bardzo wolno podnośmy poprzeczkę. Zakładajmy, że kariera rajdowa naszego konia trwać będzie 15 lat i na wszystko przyjdzie czas. A nie 2-3 lata bo taką tendencję zaczynam obserwować.
Chcę podkreślić, że wypowiedź moja skierowana jest do Tych, którzy zaczynają (LL,L,P,N) bo coś już tam powąchałem tematu. Na zachętę powiem, że startowanie w rajdach nie jest trudne. Te namioty, serwisy, kolorowe wodze, terenowe samochody to tylko otoczka, ważna ale nie niezbędna. Znam zawodnika, który startując gwiazdkę lub dwie, potrafi to robić sam, bez luzaków, znam konie które przeszły 120km bez serwisu bo popsuł się samochód, znam konia, który przeszedł gwiazdkę pomimo, że od wyjazdu na zawody do powrotu z nich ze stresu nic nie jadł i nie pił, znam konia, który przeszedł 120km nic nie jedząc 36 godz. przed startem i wszystkie one przeszły i ukończyły w dobrych parametrach bo jeźdźcy myśleli i słuchali. A konie w dobrym zdrowiu startują nadal osiągając coraz lepsze wyniki. Więc jeśli krowa przejdzie P to nasz koń bez problemu N, jeśli tylko go o to poprosimy a nie każemy.
O gwiazdkach mam nadzieję, że wypowiedzą się i doradzą coś osoby, które mają doświadczenie bo ja jeszcze długo nie.