Wygląda mizernie jak nasze portfele
. Bo to główna przyczyna mizerności naszych startów (wypowiadam się w imieniu Pań - Pac i Jabłońskiej i być może jeszcze innych).
Licencja zawodnika 370zł + 100 (FEI), konia 120 + 100(FEI), paszport konia 120 + 750 (FEI)/ ważny 4 lata czyli średnio 200/rok. Razem, same opłaty podstawowe to 900zł rocznie. W 2015 miłościwie nam panujący PZJ liczy sobie za licencję nie 370 a 720zł !!!. Wiem, wiem, załóżcie sobie klub to będzie taniej. Na pewno. ale dopiero w następnym roku bo koszt rejestracji i licencji klubowych to obecnie 2200zł (opłaty PZJ i OZJ). Średni koszt startu na zawodach CEI to 1000-1500zł plus takie drobne rzeczy jak kowal, pasze, treningi. Więc co się dziwić, że startując na takich zawodach chucha i dmucha się na konia, żeby tylko ukończył, żeby składane przez rok pieniądze nie poszły w błoto. Bo jedna uczeń, druga student, obie z rodzeństwem i rodzicami pukającymi w głowę i mówiącymi, że szachy to też sport i dużo tańszy. Starty tylko na zasadzie zagrywania się wyżej bo może kiedyś przyjdą lepsze czasy i można będzie się pościgać. A konie udowodniły, że potrafią. Harfa w 2013 w Babolnej I miejsce 20km/godz (80km), w 2014 w Gieniuszach 120km ? prawie 18km/godz. a Anglez ponad 18km/godz. (na100km). Trzy starty gdzie dostały pozwolenie na ściganie się. W innych przypadkach ? dojechać do końca bo na więcej podejść, finansowo nas nie stać. Jak już będzie to się zastanowimy. Koni do dyspozycji jest więcej, czasu do treningów też. Pogodziliśmy się z faktem, że PZJ ma nas....i , że można liczyć tylko na siebie. Wiadomo, że im dłuższy dystans i wyższe tempo tym wyższe ryzyko kontuzji. Więc, każdy przelicza. Czy ryzykować bardziej czy mniej?. Czy w razie czego mam konia zapasowego, czy stać mnie na leczenie lub utrzymanie przez następne 10 lat kaleki? Wszystkim ?fanom? albo raczej ?fanatykom? wysokiego tempa w rajdach zadałbym pytanie czy zastanawiali się co dzieje się z końmi o których było głośno przez 1-2 lata i słuch o nich zaginął? Przecież to 7-8 letnie zdrowe konie mające przed sobą jeszcze 20 lat życia. I jakoś tak odnoszę wrażenie, że w naszych rajdach nie wiedzieć czemu lepiej jest nie ukończyć, niż ukończyć z niższym tempem.
Dużo taniej wychodzi start w zawodach CEI organizowanch w kraju. Ale tych nie opłaca się organizować bo nie ma kto startować. Dlaczego? Bo najpierw trzeba pojeździć krajowe, a te ? odwoływane, bo nie ma kto startować. Ale nie z braku zawodników, tylko z uwagi na koszty takiego startu. Podyktowane oczywiście kosztem ich organizacji.
Uważam, że strzeliliśmy sobie w kolano rezygnując z zawodów regionalnych i wprowadzając ?odznaki?. O tych drugich nie będę się wypowiadał bo szkoda czasu. Lepsze efekty przynosiły pogadanki dla młodych zawodników na zawodach niż obecne kucie na pamięć odpowiedzi na pytania, których niejednokrotnie nie rozumieją.
Jesteśmy teraz w błędnym kole. Nie organizujemy zawodów lub je odwołujemy bo nie ma chętnych do startów. Nie ma chętnych do uprawiania dyscypliny bo zawody są odwoływane albo za drogie. Postuluje się karać organizatorów .Co jeszcze bardziej ich zniechęci do podejmowania ryzyka. Część z nich skutecznie zniechęciliśmy sami (my zawodnicy) ?wieszając psy? na organizacji, na sędziowaniu, na oznaczeniu trasy itd. Słusznie czy nie, zawsze byłem zdania, że we własne gniazdo .... A tak zamiast pomóc, podyskutować, podpowiedzieć organizatorowi jak to zrobić lepiej, to koniec, ?więcej nasza noga tu nie postanie?. I jeździmy za granicę na czasem jeszcze gorzej zorganizowane i jakoś wtedy nam nic nie przeszkadza.
Moim zdaniem należy dyskutować jak zrobić, żeby zachęcać do organizowania zawodów wszystkich i wszędzie, tak żeby przy starcie 8-10 koni organizator nie musiał dopłacać do interesu. I nie martwił się, że nikt nie przyjedzie bo w razie ?w? u siebie ma tyle koni i zawodników, że na zawody wystarczy. Uważam, że w obecnej sytuacji należy rozważyć możliwość (nie powiem zmiana regulaminu bo mnie wszyscy zlinczują
) wprowadzenia małych kameralnych zawodów regionalnych z jednym weterynarzem (np. do max. 20 koni), minimalną obsługą sędziowską, z bardzo prostymi zasadami. LL, L, P, może nawet N, np. na zaliczenie z oceną na bramce zaliczono lub nie i tyle. Ewentualnie tempo do wiadomości zawodników. Kto ukończy ten wygrał. Sprawa prosta i nikt do nikogo nie będzie miał pretensji. Proszę zwrócić uwagę, że np. w skokach przez przeszkody też przyjęto takie założenia. W konkursach do 1m każdy kto przejechał na czysto i w normie czasu jest pierwszy i wyjeżdża do dekoracji. Część sobie ?kica? bo to im się podoba a część traktuje te starty jako przygotowanie siebie i konia do ?prawdziwych? zawodów. Na dekoracji stoją razem młodzi i starzy początkujący i mistrzowie. A ewentualne nagrody są losowane lub przyznawane najmłodszym. I wszyscy są zadowoleni, początkujący wygrali, mistrzowie zagrali sobie konie, frekwencja rośnie. W rajdach inaczej. Młodym zawodnikom od początku odbiera się nadzieję i zniechęca do dalszych startów. Nie rozumieją o co chodzi z tymi badaniami, przepisami, dlaczego ktoś wygrał a oni nie. Gdzie przy pierwszych startach ledwo są w stanie pamiętać kolor oznaczenia trasy a co dopiero znać i rozumieć niuanse przepisów. Druga strona medalu to rodzice-sponsorzy. Jeśli będą mieli satysfakcję, że córka/syn wygrywają, że są efekty treningów, będą ?dopingować? dalej. Bo dla szczęśliwego i wygrywającego dziecka - wszystko. Każde zwycięstwo, choćby do spółki z kilkoma innymi bardzo motywuje. Ciągłe zajmowanie miejsc w drugiej części stawki deprymuje i zniechęca.
Druga grupa ?młodych zawodników?, którzy by chcieli to dorośli-amatorzy-terenowcy, dla których start w prostych, tanich, kameralnych zawodach byłby dużą frajdą. Pamiętam takie czasy jak jechało się na zawody wierzchem w 15-18 koni i było to bardziej wydarzenie towarzyskie niż sportowe. Zaczynają takie zawody powoli wracać (np. w Szczutkowie) i bardzo się z tego cieszę. Liczę tylko że uda się to utrzymać i rozwinąć.
Sam chętnie wysłałbym konie na takie tanie małe zawody w ramach treningu przed dużym startem, a nawet kilka razy w roku takowe zorganizował. Choćby tylko dla swoich 10 zawodniczek. Dla których luzakowanie to jedyne, z powodów finansowych, obecnie zajęcie.
Zmniejszenie kosztów organizacji zawodów zwiększy ich ilość i zmniejszy opłaty startowe. A to moim zdaniem wpłynie na frekwencję. Zwiększenie frekwencji przełoży się w krótkim czasie na ilość zawodników chętnych do startów w zawodach krajowych i międzynarodowych. Jeśli zawodnika będzie stać startować na 2-3 koniach lub będzie ich 50 a nie 5 to może z tej mizerii zrobi się jakiś schabowy z kapustą.
I każdy wie, że najpierw masa a potem rzeźba. Odwrotnie się nie da!
Pozdrawiam i przepraszam za nasze wyniki. Grzegorz Leś.