Witaj! Zaloguj Utwórz nowy profil Regulamin

Zaawansowane

Takie tam przemyśleniasmiling smiley

Wysłane przez Grzegorz Leś 
Takie tam przemyśleniasmiling smiley
2013-03-13; 19:13:48
Starzy ?wyjadacze? to wiedzą a reszta być może nie. Więc pozwalam sobie zwrócić uwagę na kilka rzeczy mających istotny wpływ (moim zdaniem) na wyniki uzyskiwane przez konia.
1.Rozgrzewka przed startem.
Często widzę jak po okrzyku sędziego ?start? zawodnik wyprowadza konia ze stajni. Niektórzy wyprowadzają wcześniej ale i tak ograniczają się do prób wsiadania na zdenerwowane zwierzę, przytrzymywane przez luzaków, którzy po starcie zwalniają karabinki uwiązów a koń goni na oślep bez żadnej kontroli. Są też tacy, którzy są zdania, że postępować trochę wystarczy ?a rozgrzeje się na pętli?.
To prowadzić może tylko do jednego ? kontuzja.
Pamiętajmy o rozgrzewce!. To podstawa każdego sportu. Można przecież poświęcić 30 min. na przygotowanie konia do startu. I nie chodzi tu o zmęczenie poprzez przegalopowanie 15 minut żeby ?para zeszła?. Podstawa to gimnastyka, rozluźnianie, często uspokojenie. Jest to bardzo proste ale wymaga choćby małych podstaw ujeżdżenia.
2. Ujeżdżenie.
Uczmy się jeździć! Biedny koń, którego jeździec nie ma pojęcia o podstawach. I nawet najlepszy jeśli ma ?Coś? a nie jeźdźca na grzbiecie, nie da rady. Moim zdaniem, każdy z zawodników musi umieć przejechać konkurs L (100cm dla niewtajemniczonych) w skokach i P w ujeżdżeniu. I to nieprawda, że rajdy skoki i dresaż to trzy, nie mające nic wspólnego ze sobą konkurencje jeździeckie.
3. Trening
Spotykam się z treningiem typu 10 min. stępa, 15 min. kłusa, 10 min. galopu itd. I nie ważne, że stęp wypada na pięknej piaskowej prostej a galop na kamienistej drodze. Ważne żeby trzymać się planu. Czasem leje i jest zimno ale nic to, dziś przecież 3 godz. terenu bo tak stoi w rozpisce. Starajmy się uelastyczniać nasze plany treningowe i dostosowujmy je do tego na co akurat pozwalają nam warunki. Wiadomo, że opracowania na temat treningu są robione przez osoby mające doskonałe warunki do jego prowadzenia lub co gorsze, przez wybitnych teoretyków. Lepiej dla kondycji i samopoczucia konia będzie zamienić 3 godz. w deszczu i błocie na gimnastykę pod dachem lub w razie jego braku krótki spacer w siodle.
4. Kondycja to nie wszystko.
Nikt nie mówi o stresie jaki koń przeżywa podczas zawodów. Począwszy od wejścia do przyczepy, poprzez transport (często wielogodzinny), nowe otoczenie, skończywszy na samym starcie. Pozwólmy zwierzęciu się zaaklimatyzować na terenie zawodów jeśli nie dzień to przynajmniej pół a nie prosto z przyczepy na przegląd. Ćwiczmy wchodzenie i wychodzenie z przyczepy i nie w dniu wyjazdu ale dużo częściej.
Starty, starty i jeszcze raz starty. Jeśli mamy stresującego się konia to nie dobijajmy go podnoszeniem poprzeczki dystansu, stosując zasadę jak się zmęczy to będzie spokojniejszy. Tylko przez częste oswajanie go z nowymi sytuacjami możemy ograniczać straty energii wywołane stresem. Korona z głowy też nam nie spadnie jeśli linię startu przekroczymy 10 min po wszystkich.
5. Start.
Krótko bo to oklepany temat. Presja wyniku to ogromny wróg młodego konia i mało doświadczonego jeźdźca. Nie porównujmy się z innymi ale ze sobą, wtedy będziemy wiedzieli jak się rozwijamy i to nam da zadowolenie i bodziec do dalszej pracy.
6. Sprzęt
Napierśniki, wytoki, munsztuki, hackamore ? pomoce bardzo często używane moim zdaniem tylko dlatego że są i ładnie wyglądają. Część koni młodych i trudnych pewno ich wymaga na początku ale regułą powinno być wycofywanie ?wynalazków? jeśli tylko się da. Należy dążyć do współpracy z koniem a nie do panowania nad nim. Dla niewtajemniczonych dodam, że hackamore, dość często stosowane, jest jednym z brutalniejszych kiełzn i należy uważać, gdyż przy mocnym szarpnięciu można złamać koniowi nos.
6. Chłodzenie
Zanim zaczniesz lać wodą biednego konia sprawdź tętno .Odnoszę wrażenie, że lanie wodą to nieodłączny atrybut rajdowca . Dawno, dawno temu Weterynarze. na krótkich szkoleniach przy okazji zawodów, mówili ?nie chłodzić konia, chłodzić krew. Czyli przednie nogi do wysokości nadgarstków, tylne do stawów skokowych. Szyję można ale nie lać tylko założyć mokry ręcznik.? Widać teraz inne konie.? Nie lać po mięśniach bo to prowadzi do nieodwracalnych zmian i może bardzo źle się skończyć.? Widać teraz inne konie. Proponuję fanom lania bez pamięci przebiec sobie dystans 10 km i poprosić o 3 wiadra zimnej wody na głowę. W najlepszym przypadku skończy się to okrzykiem bólu i przerażenia. Nie jestem ekspertem i proszę mnie poprawić jeśli błędnie myślę ale oblewanie zimną wodą (najlepiej z lodem) całego konia powoduje tzw. szok termiczny, którego jednym z efektów jest szybki spadek tętna. Spadek, który nie ma nic wspólnego z kondycją, po prostu reakcja organizmu na chłód. Ile takich reakcji jest w stanie wytrzymać koń?
Na krótkim dystansie (L,P) tętno konia w zdecydowanej większości jest bardzo bliskie wymaganego, wystarczy minuta dwie spokoju i na bramkę. Zawodnicy i luzacy robią jednak wszystko żeby przypadkiem nie spadło. Wszyscy po przejściu przez konia linii mety wpadają w jakiś amok, 5 osób ściąga siodło, 5 próbuje konia napoić, 5 leje konia wodą po wszystkim , 5 zakłada derkę, no i 5 zaczyna mierzyć tętno. A przerażony koń robi wszystko żeby stamtąd uciec. Oczywiście przesadzam ale tak to często wygląda. Jeśli koń tylko na zawodach widzi derkę i wiadro z wodą to lepiej dla tętna będzie postępować go chwilę i dać mu po prostu ochłonąć a nie dodatkowo denerwować. I najlepiej na bramce nie przejmujmy się koniem, uspokójmy siebie. Nie powtarzajmy na ślepo podglądniętych u zawodowców czynności bez próby ich zrozumienia. Często wykonywanie ich jest podporządkowane innym priorytetom nie zawsze idącym w parze z dobrem konia.
6. Słuch
To moim zdaniem najważniejsze u każdego rajdowca.
Uczmy się słuchać konia, bo to on nam mówi kiedy coś go boli, kiedy nie ma dnia, kiedy jest ok., a kiedy tak dobrze że można góry przenosić. To bardzo trudna umiejętność. Ciężko odróżnić konia zmęczonego od zniechęconego, uciekającego przed czymś, od prącego do przodu. Tego wszystkiego należy się nauczyć. Więc jak już pisałem starty, starty, starty. I bardzo wolno podnośmy poprzeczkę. Zakładajmy, że kariera rajdowa naszego konia trwać będzie 15 lat i na wszystko przyjdzie czas. A nie 2-3 lata bo taką tendencję zaczynam obserwować.
Chcę podkreślić, że wypowiedź moja skierowana jest do Tych, którzy zaczynają (LL,L,P,N) bo coś już tam powąchałem tematu. Na zachętę powiem, że startowanie w rajdach nie jest trudne. Te namioty, serwisy, kolorowe wodze, terenowe samochody to tylko otoczka, ważna ale nie niezbędna. Znam zawodnika, który startując gwiazdkę lub dwie, potrafi to robić sam, bez luzaków, znam konie które przeszły 120km bez serwisu bo popsuł się samochód, znam konia, który przeszedł gwiazdkę pomimo, że od wyjazdu na zawody do powrotu z nich ze stresu nic nie jadł i nie pił, znam konia, który przeszedł 120km nic nie jedząc 36 godz. przed startem i wszystkie one przeszły i ukończyły w dobrych parametrach bo jeźdźcy myśleli i słuchali. A konie w dobrym zdrowiu startują nadal osiągając coraz lepsze wyniki. Więc jeśli krowa przejdzie P to nasz koń bez problemu N, jeśli tylko go o to poprosimy a nie każemy.
O gwiazdkach mam nadzieję, że wypowiedzą się i doradzą coś osoby, które mają doświadczenie bo ja jeszcze długo nie.
Re: Takie tam przemyśleniasmiling smiley
2013-03-14; 05:53:57
I o to chodzi, dzielmy się doświadczeniem!

Parę słów o chłodzeniu. Po pierwsze musimy rozumieć po co to robimy. Chłodzimy konia, żeby go schłodzić, czyli wpływamy na temperaturę ciała. Obniżenie tętna, jest pochodną tego, że pomagamy organizmowi konia lepiej funkcjonować.
Badania naukowe mówią (m.in. tu można o tym przeczytać: [www.livestocktrail.illinois.edu]), że woda z lodem nie robi krzywdy, a pomaga koniom w schłodzeniu, więc nie należy raczej się tego bać. Dużo gorsza jest woda nagrzana latem do temperatury otoczenia. Na pewno warto uczyć konia tego co się wydarzy po skończeniu pętli w domu, żeby nie przeżył szoku, że nagle kilka osób zaczyna koło niego tańczyć. Warto też podzielić wśród serwisantów zadania i omówić plan działania. Ty ściągasz siodło, ty ochraniacze, potem polewamy konia wodą i łapiemy tętno (taką kolejność preferuję), jeżeli jest ciepło to można lać konia całego, ale najważniejsze są szyja, potylica, a także partie ciała między tylnimi nogami. Jeśli widzę, że coś sie dzieje i że za chwilę nie wejdę na bramkę, to stosuję tryb polanie konia wodą/ściągnięcie wody ściągaczką/polanie wodą/chwilą stępa/polanie wodą/kontrolą tętna i tak w kółko. Ale jeżeli wszystko jest OK to najlepiej polać konia wodą, kontrolować tętno (to jak spada), jeżeli ładnie spada to udać się w kierunku bramki (najlepiej polewając wodą w czasie stępa), zatrzymać się przed wejściem, polewać wodą, złapać tętno i wchodzić.
Ważne, żeby znać swojego konia, wiedzieć ile czasu będzie potrzebował na wejście, jak jego tętno spada, co lubi czego nie cierpi. Tu anegdota: serwisowałem w zeszłym roku we Francji 5-letniego konia na Mistrzostwach Francji Młodych Koni. Mało doświadczona (3 start w karierze), energiczna klacz. Po ukończeniu pętli, ściągamy siodło, lejemy wodą, ale tętna nie ma co nawet łapać, bo widać, że nerwy ją zjadają, kreci się, tupie, rozgląda. Co robi zawodnik? Zaczyna ją drapać po... wymionach. Klacz staje jak wryta, uspokaja się, tętno spada raz dwa i wchodzimy na bramkę.
Często też na pierwszej bramce konie mają dłuższy czas wejścia niż na kolejnych, szczególnie jak ostatnie dni przed startem (albo i tydzień) tylko stępowały. Nie należy się tego bać, jeśli koń jest w formie to na kolejnych bramkach będzie lepiej. Osobiście wolę zrobić ostatni mocny akcent w treningu na 14 - 10 dni przed startem, a potem już daję koniowi odpocząć.
W upalne dni jak chłodzimy konie na serwisach na pętli też można polewać zad, nie tylko szyję. Co ważne, jeśli jest ciepło, a serwisów jest mało (np. 2 na 30 km pętli), to przejechanie tego dystansu w szybkim tempie będzie dla organizmu konia dużo bardziej wyczerpujące niż np. na putsyni gdzie koń w zasadzie biegnie cały czas polewany (czyli chłodzony) wodą.
Nie ma sensu też przykrywanie szyi ręcznikiem czy zadu derką, bo to tylko utrudni "oddawanie ciepła". Mówię tu oczywiście o ciepłych dniach, bo jak jest zimno i wietrzenie to należy derki używać.
I jeszcze jedna uwaga nt. chłodzenia: jak latem wyjeżdżamy na kolejną pętle dystansu, to można konia od razu "na zapas" schłodzić polewając wodą, bo przecież i tak za chwilę zacznie się pocić podczas kłusa czy galopu.

pozdrawiam,

Maciek



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-03-14 06:19 przez Maciek Kacprzyk.
Re: Takie tam przemyśleniasmiling smiley
2013-03-14; 20:48:18
To my podzielimy się artykułami na temat żywienia i treningu koni rajdowych.

[podrozezobiektywem.pl]

Pozdrawiamy Kasia, Beata
Re: Takie tam przemyśleniasmiling smiley
2013-03-15; 08:59:35
Dziękuję w imieniu zaczytanych i chętnych do poszerzania swojej wiedzy na temat rajdów. Proszę o więcej smiling smiley w języku polskim, pozdrawiam
Re: Takie tam przemyśleniasmiling smiley
2013-03-15; 10:12:25
Wkrótce postaramy się zamieścić na naszej stronie więcej informacji w języku polskim. Ciągle brakuje czasu na rozsądne przetłumaczenie artykułów, a niestety zdecydowana większość obszernych i dostępnych materiałów jest w języku angielskim lub niemieckim.Pozdrawiamy!
Re: Takie tam przemyśleniasmiling smiley
2013-03-18; 20:24:02
Nie jestem fizjologiem ani kimś podobnym, mam natomiast przemyślenia średnio-inteligentnego człowieka na temat chłodzenia konia.
Oczywiście jeśli coś źle myślę proszę o wyprostowanie. smiling smiley
Dlaczego tętno u konia spada podczas polewania go zimną wodą po całym ciele szybciej niż gdy tylko robimy to z szyją i dolnymi partiami kończyn? Bo mózg otrzymuje informację, że ciało znalazło się nagle w innym środowisku, dużo chłodniejszym a co za tym idzie bardzo nieprzyjaznym w aktualnej sytuacji(zmęczenie, rozgrzane mięśnie, szybko tętniąca krew ), dochodzi do wniosku, że przy tak intensywnym krążeniu nastąpi bardzo szybkie wychłodzenie organizmu. Wysyła do serca sygnał- ograniczyć przepływ krwi bo zginiemy marnie przy obecnej, szybkiej, utracie ciepła. No i tętno spada. Dodam, że w sporadycznych sytuacjach typu zawody życia, przejechany dystans 120km i szkoda nie ukończyć, takie "oszukaństwo" czasem się robi ale należy pamiętać, że szkodliwość takich praktyk się nawarstwia i nie służy zdrowiu konia (oczywiście podkreślam to moje zdanie).Kontynuując myśl. Co za tym idzie? Tętno niskie, ograniczony zastaje przepływ krwi przez mięśnie, produkty przemiany materii, które w dużej ilości były jak dotąd przez nią odprowadzane nagle zaczynają gromadzić się w mięśniach. Wniosek - koń nie regeneruje się, wręcz przeciwnie ulega "zatruciu" aparat ruchu. Po jakimś czasie od wyjścia takiego konia z bramki (nie wiem czy ktoś to sprawdza) tętno pewno rośnie, lub przynajmniej nie spada, dlaczego? Skoro ze 120-100 uderzeń w minutę zejdzie do 64. A dalej nic? Przecież zakładamy, że koń schłodzony, tętno niskie, więc wszystko ok. Otóż zwiększająca się zawartość produktów przemiany materii zaczyna powodować że mózg wysyła info. do serca "zasuwamy" bo za chwilę stracimy kontrolę nad mięśniami. A biedna wątroba i nerki załamana bo nagle wzrasta ilość dostarczanych do utylizacji "śmieci".
Tętno jest wspaniałym wskaźnikiem poziomu wytrenowania konia, lecz znaleźliśmy sposób na oszukiwanie tego parametru.
Co do chłodzenia to moim zdaniem należy oddzielić zamrażanie konia (może lepiej będzie powiedzieć działanie chłodem na wszystko co się da) od utrzymywania skóry w wilgotności.
Każdy organizm bardzo dobrze steruje chłodzeniem. Do jego funkcjonowania potrzebny jest pot, którego parowanie zapewnia wydalanie nadprodukcji ciepła. Polanie zimną wodą powoduje, że woda zabiera dużo więcej niż to konieczne. Pot ma temperaturę ciała, nie jest wytwarzany zimny a jego ilość jest proporcjonalna do ilości zbędnego ciepła które organizm przy jego pomocy musi usunąć. Zimna woda zabiera ciepło podwójnie. Na początku aby uzyskać temperaturę ciała konia a potem żeby odparować (oczywiście już tylko część bo reszta spływa), i robi to niezależnie od intensywności pracy organizmu, który np. w danej chwili tego nie potrzebuje. Np. koń przed bramką, "stygnie" mięśnie nie pracują, nie wytwarzają ciepła, wydzielanie potu ustaje a mimo to chłodzenie dalej działa bo jest polewany zimną wodą.
Śmiem twierdzić że polewanie całego konia podczas startu często wcale nie ułatwia mu pracy. Do optymalnego działania mięśni potrzeba temperatury. Więc jeśli to ciepło jest zabierane przez zimną wodę zmusza konia do dodatkowego zużycia energii na jego produkcję. Np. podczas serwisowania na trasie. schładzanie mięśni pracujących pełną parą nie ma sensu. Do tego większość zawodników ma odruch ruszenia z kopyta co przy obkurczonym i niedokrwionym mięśniu (co prawda tylko chwilę) może mieć różne skutki.
Co innego utrzymywanie na skórze wilgoci. Pomagamy wtedy zwierzęciu ograniczyć pocenie się a tym samym odwadnianie. Podkreślę pomagamy a nie całkowicie przejmujemy, gdyż razem z potem organizm wydala nie tylko makro i mikro elementy potrzebne do jego funkcjonowania ale też wiele produktów przemiany materii powodujących utrudnienia w jego pracy. Pocenie jest więc bardzo potrzebne. Dlatego nadmiaru wytwarzanego przez organizm ciepła nie traktowałbym tylko jako niepożądany efekt uboczny pracy organizmu (zabierający niepotrzebnie energię, którą mięsień mógłby przeznaczyć na pracę). To ważna część wysiłku , która zapewnia odpowiednią temperaturę mięśniom i należyte odprowadzanie produktów przemiany materii m.in. przez pot. Zimny mięsień wykonuje dużo mniej pracy. Przy odpowiedniej temperaturze, praca jego jest najbardziej efektywna a organizm ma na tyle wyspecjalizowany system chłodzenia, że ustalenie temperatury na odpowiednim poziomie nie jest dla niego problemem i nie trzeba tego robić za niego. Pomijam oczywiście przypadki gdzie przy skrajnych wysiłkach po prostu brakuje "wody" na wytwarzanie potu. I to że koń słabnie to nie wina zagorących mięśni.
W żadnym sporcie (odnoszę się do dyscyplin uprawianych przez ludzi) nie stosuje się chłodzenia mięśni. Owszem, czasem widzimy polewanie wodą ale tylko karku w celu orzeźwienia a nie chłodzenia. Gdyby zimna woda była antidotum na zmęczenie to każdy po wysiłku chlapnąłby na siebie 2 wiadra i do domu. A zdecydowana większość sportowców po dużych wysiłkach jeszcze przez 30-60 minut wykonuje lekką pracę potrzebną do właściwego ustabilizowania organizmu.
Od kilku lat podczas startów stosujemy pas z bidonami na wodę ( budząc zdziwienie ileż to można wypić?). Woda ta służy do częstego, małymi dawkami, polewania szyi konia podczas całego dystansu, co wpływa na ograniczenie pocenia. Nie ingerując zbytnio w pracę samych mięśni.
Na bramce, moim zdaniem, naturalnym płynem chłodniczym jest krew i to jej schładzanie w sposób wolny i bardzo spokojny stabilizuje rozgrzany organizm. Podobnie jak w samochodzie, nikt nie leje z wiadra zimną wodą na rozgrzany silnik . Jest chłodnica, która do tego służy i zapewnia, że w zimie i lecie silnik ma taką samą, optymalną temperaturę pracy.
Przy dużym wysiłku jeśli nasze ciało jest rozgrzane to doskonałym odpoczynkiem i ukojeniem jest włożenie dłoni lub stóp do zimnej wody a nie wylanie jej z wiadra na głowę, Dlaczego? Bo w stopach i dłoniach jest bardzo dużo naczyń krwionośnych, które przebiegając bardzo płytko pod skórą powodują, że krew bez przeszkód może tam oddawać ciepło. I chłodniejsza, stopniowo, obniżać temperaturę rozgrzanego organizmu.
Nieszczęściem jest to, że takie obniżanie tętna dłużej trwa, w porównaniu z ?klasycznym?.
Co do bezpośredniego wpływu zimna na włókna mięśniowe to nic nie wyczytałem. Ale w moim chłopskim umyśle świta, że jeśli komórka mięśniowa ma niedostateczną ilość tlenu i truje się produktami przemiany materii bo ktoś ograniczył krążenie to jest jej średnio przyjemnie.
To tak na średnio-inteligentny rozum.

I na koniec, trochę nie na temat.
Mamy nieszczęście być bombardowani filmikami i wynikami pokazującymi wspaniałe starty, wspaniałe tempa, niesamowite czasy wejść na bramkę. Mamy okazję to oglądać i podglądać jak to się robi. Dziwnie jakoś przymykając oko na rzeczy, które ze sportem a zwłaszcza ze słowem PARA (koń i jeździec) nie mają nic wspólnego. Coraz mniej w tym szaleństwie chyba tego o co kiedyś chodziło.
[www.youtube.com]
A kodeks mówi
1. Dobro konia jest wartością nadrzędną ponad wszelkimi innymi wymaganiami na
wszystkich etapach treningu i przygotowań konia do startu w zawodach.
Pozdrawiam wszystkich.
Re: Takie tam przemyśleniasmiling smiley
2013-03-19; 11:27:32
Witam Panie Grzegorzu,
Chciałabym zwrócić Pana uwagę na kilka faktów:
1. Rajdy nie są dla konia ''naturalnym'' wysiłkiem. W naturze konie pokonywały jedynie krótkie odcinki z dużymi prędkościami (w czasie ucieczki przed drapieżnikiem), natomiast duże odległości pokonywały w wolnych tempach. Pocenie nie jest wystarczająco efektywnym sposobem chłodzenia przy tak dużym (i nienaturalnym) wysiłku jakim jest galopowanie przez kilkadziesiąt kilometrów.
2. Nie mozna mówic o tym, że kilkadziesiąt litrów zimnej wody spowoduje u konia szok termiczny. Masa konia w stosunku do powierzchni jego skóry jest dużo większa niż u człowieka. Na metr kwadratowy powierzchni ludzkiej skóry przypada około 40 kg masy ciała, tymczasem u konia jest to 100 kg. Dlatego chłodząc skórę konia nie tak łatwo wychłodzić jego organizm, szczególnie jeżeli jego temperatura jest podwyższona w wyniku wysiłku. Naturalnie, jak we wszystkim należy zachować umiar. Polewanie konia lodowata wodą bezustannie przez pół godziny, bo nie chce zejść z tętna jest bezsensowne, a wręcz niewłasciwe, ponieważ możemy doprowadzić do nadmiernego obniżenia temperatury jego ciał. Jednak nawet w takim przypadku nie należy się spodziewać uszkodzenia mięśni. Trzeba by zupełnie zahamować przepływ krwi, co nie jest takie łatwe.
3. Polewamy konie jak najcześciej w czasie trwania wysiłku po to by zastąpić nadmierne pocenie, które jest niekorzystne ze względu na utratę dużej ilolści wody i elektrolitów. A jak wiadomo odwodnienie jest największym wrogiem konia rajdowego.
4.Należy również pamiętac o tym, że istnieje coś takiego jak udar cieplny, który jest niebezpieczny dla zdrowia i życia. I to zbyt wysoka temperatura mięśni może doprowadzić ich uszkodzenia prędzej, niż ich mocne schodzenie.

Pozrawiam,
Dorota
Re: Takie tam przemyśleniasmiling smiley
2013-04-02; 20:17:24
Drążenia tematu ciąg dalszysmiling smiley

Pani Doroto.

1.Zgadzam się. Ale człowiek też nie miał powodu skakać w dal, wzwyż, jeździć na rowerze, pływać czy biegać maratonów. Więc wydaje mi się, że brak konieczności chłodzenia organizmu jest raczej wynikiem wytrenowania. Jeśli u konia doszliśmy do granic jego możliwości fizjologicznych i bez naszej pomocy (chłodzenia) jego zdrowie i życie jest zagrożone to należy zadać pytanie czy dla naszego partnera to jest jeszcze sport czy już tylko walka o życie?
2. Mówiąc o szoku termicznym nie miałem na myśli jego klinicznej postaci, wiążącej się z utratą przytomności itp. Mam na myśli reakcje obronną organizmu na chłód. Raczej dam się przekonać że 20 litrów wylane na konia będącego w ruchu, podczas serwisowania, spływa jak po kaczce specjalnie mu nie szkodząc, zwłaszcza że najczęściej jest to woda średnio zimna. Ale przed wejściem na bramkę? Woda z lodem. I to przy temperaturze oscylującej w granicach 15-25 stopni, kiedy mięśnie przestały pracować?. Chłodzenie aby zabezpieczyć organizm konia przed przegrzaniem jest raczej dla mnie mało przekonywujące.
3. Całkowicie się zgadzam i jak już wspomniałem polewamy żeby ograniczyć pocenie.
4. Myślę, że do udaru cieplnego szybciej doprowadzimy konia zlewając go całego wodą z lodem, blokując oddawanie ciepła z organizmu, niż nie robiąc nic. Dlaczego? Zaraz postaram się wytłumaczyć.
Oto kawałek artykułu Pana prof. dr hab. med. Mieczysława Krause "Termoregulacja organizmu człowieka i obciążenie termiczne"
(...)Jak wynika z dotychczasowych rozważań, utrzymanie prawidłowej temperatury ciała wymaga nieustannej wymiany ciepła z otoczeniem. (...)Wiadomo jednak, że organizm człowieka posiada pewną autonomię, jeżeli chodzi o przetrwanie niekorzystnych warunków termicznych. Inaczej mówiąc, jest on wyposażony w fizjologiczne urządzenia termoregulacyjne, dzięki którym może przez pewien czas bronić się skutecznie przed nadmiarem albo niedoborem ciepła. Dzieje się tak za sprawą tzw. ośrodka termoregulacji, kontrolującego temperaturą ciała i sterującego mechanizmami uwalniania i oddawania ciepła. Wspomniany ośrodek jest zlokalizowany w niewielkiej części mózgowia zwanej podwzgórzem. Ośrodek ten składa się z komórek nerwowych, tworzących serwomechanizm, który na zasadzie sprzężenia zwrotnego przeciwdziała zmianom mogącym spowodować wzrost lub spadek temperatury ciała poza dopuszczalny zakres. Podstawową wielkością regulowaną i regulującą jest temperatura wnętrza ciała.(...)Informacje o temperaturze ciała docierają do ośrodka termoregulacji dwoma rodzajami kanałów. Jeden to kanał nerwowy. Zaczyna się od termoreceptorów (czujników temperatury) umiejscowionych w skórze i śluzówkach, które w zależności od temperatury otaczającej tkanki, wysyłają po nerwach zakodowaną w postaci impulsów nerwowych, odpowiednią informację do ośrodka.
Drugi kanał to strumień krwi, która przepływając przez tkankę może się dogrzać lub ochłodzić, i która wyrównując różnice temperatur podobnie jak woda w centralnym ogrzewaniu, jednocześnie informuje ośrodek o tych różnicach.
Na podstawie otrzymanych informacji ośrodek, również w postaci impulsów nerwowych, wysyła rozkazy do termoregulacyjnych narządów wykonawczych. W sytuacji, gdy organizmowi grozi oziębienie, naczynia skóry silnie się kurczą, w następstwie czego przepływ krwi znacznie się zmniejsza. Krew, przepływając wolno przez
skórę ulega znacznemu odtlenowaniu, hemoglobina staje się błękitnawa, a skóra sinieje. Temperatura skóry obniża się, co zmniejsza oddawanie przez nią ciepła. Kurczą się mięśnie przywłośne. Powoduje to chropowatość skóry (?gęsia skórka?) oraz jeżenie się włosów na skórze. Palisada z włosów zwalnia przyskórny prąd konwekcyjny. Jednocześnie wzrasta wyzwalanie ciepła endogennego, szczególnie w mięśniach szkieletowych.
Występuje w nich zjawisko zwane dreszczami, polegające na asynchronicznych skurczach włókien mięśniowych. Mięśnie wyzwalają ciepło, ale nie kurczą się jako całość. (...)

Pytanie moje brzmi. Czy podobna reakcja występuje w organizmie konia? Czy w wyniku działania zimna na skórę następuje jej skurcz i zmniejsza się przepływ krwi? A co za tym idzie zwolnienie akcji serca?
Bo jeśli tak to przed wejściem na bramkę koń zlany zimną wodą w całości ani nie stygnie ani nie odpoczywa. Ma tylko niskie tętno. I jeśli tak jest ( bo jak już pisałem to tylko moje przemyślenia) to taki zabieg można nazwać dopingiem.
Możemy i powinniśmy ułatwiać koniowi oddawanie ciepła ale nie możemy upośledzać działania naczyń krwionośnych znajdujących się w skórze. Dlatego optuję za chłodzeniem tylko kończyn i szyi.
Problem wydolności konia związany jest raczej z odwodnieniem a nie koniecznością pomagania w chłodzeniu rozgrzanych mięśni. Bo jak już parę dni temu pisałem, myślę, że poradzi sobie z regulacją temperatury sam, ważne żeby miał czym (pot).
[dodsonhorrell.pl]
Nie wiem czy ten artykuł już się w postach pojawił, jeśli nie to zachęcam do przeczytania.

Pozdrawiam.
Re: Takie tam przemyśleniasmiling smiley
2013-04-03; 12:21:16
Ciekawa lekutra w temacie:
[sportsmedicine.about.com]

'After Exercise Ice Bath - Does It Help Recovery?
Taking an after exercise plunge in an ice water bath (a tub of 12 to 15 degrees Celsius ice water) is a common practice among many elite athletes as a way to recover faster, and reduce muscle pain and soreness after intense training sessions or competitions. From elite runners like Paula Radcliff to nearly all professional rugby players, the ice bath is a standard practice routine.'




pzdr,

MK



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-04-03 16:55 przez Maciek Kacprzyk.
Re: Takie tam przemyśleniasmiling smiley
2013-04-03; 22:31:09
Święte słowa. !!!
Powiem więcej minus 160 stopni jest jeszcze lepszesmiling smiley
[www.poradnikzdrowie.pl]
sauna !!! ze 100 stopni pod chłodny prysznic - rewelacja. Sam stosuję.
Przy "zakwaszeniu", kontuzjach ścięgien, mięśni najlepszym sposobem jest stosowanie na przemian zimnych i ciepłych okładów pobudzających krążenie. Oczywiście nie bezpośrednio po wysiłku ale najlepiej po kilku godzinach lub na drugi dzień. Pozdrawiam .
Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

Kliknij żeby zalogować