No cóż jak polemika to polemika, a zatem odpowiadam na kolejne zarzuty:
1. szkolenia są niewątpliwie niezbędne i to nie podlega żadnej dyskusji. W Niemczech jest ponad 3000 osób mniej lub bardziej aktywnie uprawiających rajdy. Znaczna jest także liczba osób posiadających odpowiednie przygotowanie do prowadzenia szkoleń. Na pierwszym szkoleniu rajdowców, zorganizowanym 2 lata temu przez PZJ, było 12 uczestników z tego połowa to byli doświadczeni zawodnicy, a reszta to "zieloni". Bardzo trudno prowadzi się zajęcia dla takiej grupy, gdyż to co dla jednych jest oczywiste dla drugich jest nowością. Podczas zawodów w Koczku (dwa lata temu) mieliśmy zawodniczkę ze Szkocji. Myślałam, że zawodnicy będą mieli do niej różne pytania i skorzystają z możliwości konsultacji i robienia porównań. Poza krytyką jej osoby nie było żadnych pytań. Ponieważ osobiście wiozłam ją do Koczka to wiem, że można było uzyskać dużo ciekawych informacji. Może nie wszystkie byłyby przydatne ale napewno były ciekawe. Pojutrze mamy wykłady w Świdnie i życie samo zweryfikuje na + lub - prowadzenie wykładów podczas zawodów. Ja w dalszym ciągu jestem zdania, że najlepszym okresem na szkolenia jest okres zimowy.
2. Uważam, że podstawą treningu konia jest schemat obciążeń odpowiednich dla wieku i zaawansowania treningowego konia, a takze biorący pod uwage możliwości jeźdźca. Dopiero na taki program ramowy wprowadza się daty startów i później już szczegółowo opracowuje trening. Wymiana informacji między jeźdźcami jest oczywiście celowa i wskazana. Niestety obawiam się, że w wielu wypadkach podanie szczegółowych informacji o treningu koni mistrzowskich, spowoduje automatyczne przeniesienie tych samych obciążeń na inne nieprzygotowane do tego konie .
3. Osoby oficjalne Chciałabym dowiedzieć się zgodnie z którymi przepisami na zawodach wystarcza 1 sędzia. Ale załóżmy taką sytuację i zawody w których uczestniczy np. 25 koni. Sędzia przyjeżdża bladym świtem i jako delegat techniczny przejeżdża i odbiera trasę. Następnie , dalej pelniąc funkcje delegata technicznego, sprawdza czy warunki dla koni i ludzi są odpowiednie, zadaje kilkanaście pytań organizatorowi imprezy, a następnie lokuje się przy stajniach i tam sprawdza dokumenty równoczesnie pełniąc funkcje komisarza i doglądając sytuację w stajni. (Przy okazji przypominam, ze komisarz nie jest cieciem od pilnownia porządku, a jest od kontrolowania bezpieczeństwa ludzi i koni - zwykle jest to kilka osób aby mogły zapewnić całodobową kontrolę). W momencie rozpoczęcia przeglądu wet. nasz sędzia zabiera karty weterynaryjne i przy znacznej wprawie może równocześnie wypełniać karty dla 2 koni. Po przeglądzie, już jako Sędzia Główny prowadzi odprawę i jako delegat omawia trasę. Po odprawie wszyscy się rozchodzą, a nasz sędzia siedząc przy stajniach sprawdza resztę dokumentów, a w chwili wolnej przygotowuje listy startowe wyliczając jeszcze czasy zamknięcia poszczególnych bramek . Jako szef stewardów wpada do stajni kilka razy w nocy pytając stróża czy wszystko jest w porządku. Rano rześki i wyspany godzinę przed startem waży jeźdźców, ogląda ich przed startem i startują. Po pierwszej pętli trzeba zapisać czas ukończenia odcinka, czas wejscia na bramkę czas startu i w międzyczasie wpisywać oceny do karty wet. Myślę, że już chyba wystarczy przekonywania o niezbędnej obecności kilku sędziów. Oczywiście, że są okresy luzu gdy zawodnicy są na trasie, ale gdy sa na bramce to jednak wymagają profesjonalnej obsługi i naprawdę muszą to być sędziowie, a nie najlepsi nawet harcerze lub ochotnicy.
4. W swoim artykule pisałam o schemacie zatwierdzania propozycji na zawody międzynarodowe. Jezeli chodzi o zawody krajowe, to do niedawna zarówno terminy zawodów jak i dystanse były znane już podczas konferencji, może wrócimy do tej tradycji. Szczegółowych informacji o trasie nie da się czsto publikować dużo wcześniej, bo najpierw trzeba dokonać uzgodnień np. z nadleśnictwem i nie zawsze można to zrobić szybko, a czasami są jeszcze zmiany w ostatniej chwili.
I to by bylo na tyle moich wyjaśnień, a czy kogoś przekonają to już całkiem inna bajka.