Wybieram się do PZJ opłacić licencje, ale jak słyszę co się tam dzieje... Znajomy był w piątek (chciał wpłacić stosowny haracz) został odesłany z kwitkiem (w chamski sposób) i umówił się na poniedziałek. W poniedziałek kazano mu przyjść w czwartek, czyli dzisiaj a dzisiaj odesłali znajomego na piątek. Swoją drogą podziwiam jego odporność nerwową. Pragnę zauważyć, że biuro PZJ działa dzięki naszym składkom!! i to my utrzymujemy pracujące tam osoby! Nie pamiętam by kiedykolwiek wcześniej panował tam taki bałagan.
Anka